niedziela, 4 października 2015

Legenda

O kwiecie paproci

    Wiele lat temu w jednej z polskich wiosek żył mały chłopiec, Jacuś, pewnego razu usłyszał opowieść o cudownym kwiecie paproci – ludzie snuli o nim piękne opowieści, mały chłopiec słuchał, słuchał i przed jego oczami zaczęły się pojawiać niezwykłe obrazy, widział to wszystko, o czym mówili bajarze – bogactwo, skarby, jakie przynosi znalazcy kwiat paproci, Jacuś nie mógł sobie wyobrazić jeszcze czegoś, co miał dawać swemu znalazcy kwiat paproci – mądrości i wiedzy takiej, której inni nigdy nie posiądą, w swoich marzeniach Jacuś nie widział też samego kwiatu, ale to nie przeszkadzało mu marzyć o nim, wyobrażał sobie jego niezwykły kolor, kształt małych listków, które na jego oczach rozkwitają przemieniając się w najpiękniejsze płatki świata…Kwiatu paproci miały jednak strzec różne złe moce, które go chroniły przed oczami ciekawych ludzi…

    Jacuś postanowił odszukać kwiat, z nikim nie podzielił się swoimi planami, gdy w Świętojańską Noc młodsi i starsi mieszkańcy jego rodzinnej wioski bawili się przy ogniskach, puszczali wianki na wodzie, śpiewali wesołe piosenki, a melodia niosła się po rzece, chłopiec niepostrzeżenie oddalił się od światła ognisk, które tej nocy rozświetlały całą okolicę i ruszył w stronę lasu, szukał długo paproci, a wśród nich małego kwiatu, niczego jednak nie spostrzegł, nagle rozświetliło się małe światełko między liśćmi jednej z wielu paproci, nie było to jednak światło, a maleńkie płatki kwiatu paproci, tak jasne, że nawet na tle czarnej jak heban, nieprzeniknionej nocy świeciły jak brylant, a może jak robaczki świętojańskie, nie były to jednak one – Jacuś dobrze znał te migocące światełka lecące nad łąką, które wraz z innymi dziećmi próbował gonić gubiąc czasem drogę do domu. Chłopiec przyglądał się kwiatuszkowi, który zaczął rosnąć i mienić się różnymi kolorami, których chłopiec jeszcze nigdy nie widział, już miał zerwać kwiat, gdy nagle rozpętała się burza, jakieś ciemne postacie zaczęły wynurzać się z lasu, pojękiwać, straszyć, zaczął wiać mocny wiatr, Jacuś niewiele pamiętał ze swojej nocnej przygody, gdy rano obudził się w swoim łóżku – czy to był sen, czy Jacuś naprawdę był w lesie i widział czarodziejski kwiat?

    Ta myśl nie dawała mu spokoju, cały rok chłopiec myślał o cudownym kwiecie, nikomu jednak niczego nie powiedział o swojej niezwykłej przygodzie, z coraz większą niecierpliwością oczekiwał kolejnej Nocy Świętojańskiej, dni, tygodnie, miesiące dłużyły się chłopcu, nastała jesień, sroga zima, obudziła się do życia wiosna, dni stawały się coraz cieplejsze, zakwitły kwiaty, drzewa okryły się zielenią liści, dzień trwał coraz dłużej – cała przyroda mówiła ludziom, że zbliża się kolejne lato – przyszła wreszcie oczekiwana, najdłuższa noc w roku i Jacuś, tak jak wcześniej planował – znów wyruszył na poszukiwanie kwiatu paproci i tak jak poprzedniego roku – wszystko dokładnie się powtórzyło, tym razem chłopiec już niemal zrywał kwiat, gdy tajemne moce znów go ochroniły i marzenie chłopca nie spełniło się.
    Jacuś był jednak uparty, powiedział sobie – „do trzech razy sztuka” i kolejnego lata udało się! Zerwał kwiat i już wiedział, że to nie sen – wszystko zmieniło się w jego życiu jak pod dotknięciem czarodziejskiej różdżki – miał wszystko czego zapragnął, piękny pałac, bogactwa, skarby, niczego mu nie brakowało – mijały dni i tygodnie, Jacusia przestały bawić drogocenne klejnoty, wspaniałe zabawki, pyszne potrawy, chodził od komnaty do komnaty, bawił się w pięknym ogrodzie, podziwiał kolorowe kwiaty, ale był sam – nie miał z kim porozmawiać, z nikim nie mógł się podzielić swoimi bogactwami i radością, był coraz smutniejszy. Wrócił do swojej rodzinnej wioski, znalazł dom rodziców, ale ani matka, ani ojciec go nie poznali – zrozpaczony uciekł do swojego pałacu, gdy w kolejnym roku znów przyszedł do domu – ojciec już nie żył,  a chora matka też nie poznała w bogatym młodzieńcu syna. Chłopiec zmarniał, smutek go nie opuszczał, nie widział już ani swojego pięknego pałacu, ani kosztowności, nie cieszył go swoimi kolorami ogród, gdy jeszcze raz odwiedził rodzinny dom matka już nie żyła. Niewysłowiona pustka zapanowała w jego sercu, tak wielka, że nie mógł jej znieść, zapragnął tylko jednego – nie widzieć już tego świata, ziemia się pod nim zapadła i powędrował Jacuś tam, gdzie może do dziś szuka swoich rodziców, tak jak kiedyś kwiatu paproci…
_______________
Dzięki za tak miłe słowa :)
/ Victoria

7 komentarzy: